Może się to zdarzyć w przypadku filmów dowolnego gatunku, ale szczególnie w przypadku komedii, najgorszą rzeczą do zrobienia jest obejrzenie zwiastuna przed obejrzeniem go.
Najbardziej normalne jest to, że w zwiastunie są najlepsze żarty z całego filmu. To jest logiczne. Gdyby ktoś zrobił zwiastun komedii bez żartów lub mniej zabawnych, byłoby to odcięcie głowy. Ale oczywiście w takim przypadku film z pewnością nas rozczaruje, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu spodziewamy się znaleźć znacznie więcej tej samej, a nawet lepszej jakości. Nie widziałem tego, ale prawdopodobnie stanie się to wraz ze zwiastunem „Superbad”.
Ale może się zdarzyć coś jeszcze gorszego: WSZYSTKIE żarty z filmu są w zwiastunie i to, co widzimy, już nam się nie podoba. Problem nie polegał na wcześniejszym obejrzeniu zwiastuna, ale na obejrzeniu filmu, który miał tylko trzy lub cztery zabawne momenty. Ale zwiastun zachęcił nas do podejścia do produktu, który nie był wart swojej ceny, więc lepiej byłoby go nie widzieć.
Przykładów, które pasowałyby do drugiego przypadku, są setki. Zresztą zwykle komentuję to w prawie wszystkich recenzjach komedii, które publikuję na Filmblogu: „Kawa sama czy z nimi”, „Dziewica po czterdziestce” itp. W filmie akcji, nawet jeśli widzimy więcej wybuchów lub wieje chłodno, będą to tylko momenty znacznie dłuższych scen, które będą się bardziej podobały w całym filmie fabularnym, ponieważ aby punkt kulminacyjny nas poruszył, konieczne jest przygotowanie.
W dramacie lub thrillerze postarają się nie zdradzić nam żadnego końcowego zwrotu akcji, aby wciąż była intryga, jak to się skończy i nadal warto było to zobaczyć.
Ale w komedii opartej na luźnych żartach, a nie na rozbudowanych scenach absurdalnego humoru, jedyne, co może zrobić zwiastun, to go dla nas zniszczyć.
A skąd mamy wiedzieć, czy chcemy to zobaczyć, czy nie?
Być może po przeczytaniu krótkiego streszczenia, które nie zdradza zbyt wiele, dowiemy się, czy dany rodzaj humoru nas interesuje. To oczywiście też może być mylące, ale nie doświadczysz możliwości zobaczenia w kinie, po zapłaceniu sporej sumy euro, tego, co wcześniej można było zobaczyć za darmo.
A może wiemy już coś o aktorach, scenarzystach, reżyserze… i domyślamy się, że może nam się spodobać.
Wiem, że rzucam kamieniami w nasz dach, ponieważ duża część tego, co pojawia się w Blod de Cine, to zwiastuny. Ale nie mówię, że powinieneś słuchać mnie do listu, bardziej niż cokolwiek innego, proponuję tę refleksję, aby zobaczyć, co myślą inni.
W Blogdecine | Zwiastuny, które opowiadają inny film